Wywiad z Janem Machulskim.

Dodano: 19 kwietnia 2004 15:43, Autor: M. Tokarski, R. Swaczyna


W niedzielę, 18 kwietnia nasze miasto miało zaszczyt gościć Jana Machulskiego - znanego aktora, reżysera oraz autora sztuk teatralnych. O godzinie 19:00 wraz z Agnieszką Zduńczyk oraz Marcinem Rójem przedstawili na Scenie "Kotłownia" sztukę pt. "Niebezpieczne zabawy" autorstwa Jana Machulskiego. Na spektakl przyszło bardzo dużo osób. Widownia była pełna. Spektakl naprawdę się podobał ostrowiakom. Po spektaklu Jan Machulski udzielił nam wywiadu, którego treść prezentujemy poniżej:

Michał Tokarski: Czy miał Pan okazję zwiedzić nasze miasto?

Jan Machulski: Poprzednio jak tutaj byłem, jak Rafał zakładał ten teatr, budował itd. to byłem dłużej. Dzisiaj przyjechaliśmy prosto na spektakl.

MT: Czy miał Pan wcześniej w swojej karierze okazję być i występować w naszym mieście?

JM: Nie miałem. Pierwszy raz przyjechałem jak powstał ten teatr. Dzisiaj jestem drugi raz.

MT: Scena "Kotłownia" jest pierwszym w Ostrowi obiektem gdzie odbywają sie regularnie spektakle. Widownia nie zawsze jest pełna. Podobnie sytuacja wygląda w innym ośrodku kultury, jakim jest Kino "Ostrovia". Jak pan sądzi, co jest przyczyną tak małego zainteresowania kulturą?

JM: Brak pieniędzy. Gdy ktoś ma kupić kostkę masła, czy bilet do teatru, to kupi kostkę masła. Teatr jest dla tych ludzi, którym nie wystarczy wyjście do kościoła, chcą jeszcze iść do teatru, zobaczyć inną sytuację.

MT: Czy nie wydaje się Panu, że wpływem jest też brak mody na teatr?

JM: Pewnie tak. Telewizja odciąga ogromnie, np. sitcomy. Proszę zaobserwować co się dzieje nawet w tej telewizji. Graliśmy piękne sztuki, grali dobrzy aktorzy. Kiedyś Przybylska śpiewała na ten temat piosenkę: "...byle dużo, byle na chama, byle głupio - ludzie to kupią..."

Rafał Swaczyna: Czy będzie druga część "Niebezpiecznych zabaw" i jaka będzie ewentualna obsada?

JM: Kombinujemy też na tę trójkę następną sztukę. Nie mam jeszcze tytułu dla niej, ale myślę że jest potrzebny taki temat – wyjazdów facetów. Faceci z Hamburga, panienki do hotelu, kelnerki do kawiarni itd. Potem się okazuje: zabierają paszporty i do burdelu zabierają te dziewczyny.

RS: A w jakich miastach była już grana sztuka?

JM: W Polsce prawie we wszystkich miastach graliśmy. W Warszawie graliśmy, w Teatrze Ogródkowym, to jest taki festiwal. Tam dostaliśmy nagrodę. Polonia się o tym dowiedziała, więc wyjeżdżaliśmy dużo zagranicę. W Afryce, w Ameryce, w San Diego, Santa Monica, Los Angeles, Helsinki, Praga, teraz jedziemy do Szwecji za tydzień, potem Australia. Po prostu fajnie się bawią Ci ludzie i dyskutują. Mają kontakt z takim właśnie teatrem, może nie za bardzo poważnym, nie "Dziady", nie fragmenty "Pana Tadeusza", tylko z takim codziennym teatrem i historią która może dotyczyć każdego.

RS: A jak Pan ocenia naszą ostrowską publiczność?

JM: Była naprawdę rewelacyjna. Odbierała wszystkie dowcipy, i te cienkie, i grubsze, wszystkie. Byłem zaskoczony. Pierwszy raz chyba tak odbierali mój „Giblartar”, czy inne teksty, które sam wymyśliłem. Nie, że to ktoś się zaśmiał pojedynczo, ale wszyscy śmiali się w tym samym momencie. Jak by ktoś stał z napisem w telewizji: "Teraz powinniście się śmiać"!!!.

RS: Co Pan w ogóle sądzi o Scenie "Kotłownia"?

JM: Ja jestem zakochany w niej, bo przecież byłem tu jak budowałeś ją, jak mi ją pokazywałeś. Znamy się przecież dobrze. W naszej szkole aktorskiej spędziłeś już trzy lata. Uważam, że to jest sposób na teatr w małej miejscowości. Mała scena, blisko publiczności. To Peter Bruck nawet w ostatniej książeczce swojej pisze o tym. Wielkie sceny, gdzie nic nie widać, ciemność, nie widać ludzi - zaczynają się gubić. To już lepiej robi to film, niż takie wielkie inscenizacje. Blisko, widzieć się nawzajem, jeden tu słucha, drugi coś mówi, trzeci jakąś intrygę w to wnosi. Uważam, że to jest przyszłość teatru.

RS: Ostatnie pytanie. Co by Pan powiedział ostrowiakom?

JM: Żeby się cieszyli i chwalili się, że mają taki teatr u siebie. Naprawdę, żeby się chwalili tym - tak trzeba. Jak pierwszy raz byłem w Paryżu, to już tam się oni chwalili: "Złoty wiek teatru francuskiego". Bo na każdym kroku, wszędzie reklamy, książeczki. "Złoty wiek" - jaki tam złoty wiek francuskiego teatru? Ale umieli się chwalić, tak samo tutaj powinniśmy się chwalić: „Mamy teatr - i to naprawdę niezły”. Dzisiaj publiczność jest rewelacyjna. Pozazdrościć wam mogą największe teatry w Warszawie.

MT i RS: Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Z Janem Machulskim rozmawiali: Michał Tokarski i Rafał Swaczyna


Pamiątkowe zdjęcie ekipy Sceny "Kotłownia" z aktorami: Agnieszką Zduńczyk, Marcinem Rójem oraz Janem Machulskim.

Specjalnie dla czytelników naszego portalu. :)

Katalog firm promowane

KWIATY ŚWIATA Atelier Florystyczne

Stara Grabownica 15
07-300 Ostrów Mazowiecka

FLORYSTYKA NA KAŻDĄ OKAZJĘ

Wyższa Szkoła Agrobiznesu w Łomży

ul. Studencka 19
18-400 Łomża

Czołowe lokaty w ogólnopolskich rankingach szkół wyższych!

GABINET PSYCHOTERAPII "ŻYCIE"

ul. Broniewskiego 24A/52
07-300 Ostrów Mazowiecka

Terapia, diagnoza, badania kierowców, badania na broń.

Regulamin | Polityka prywatności | Reklama | Kontakt

UWAGA! Ta strona używa plików cookie i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, dostosowywania stron do indywidualnych potrzeb użytkowników oraz w celach reklamowych i statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza, że pliki cookie będą zapisywane w pamięci urzadzenia. W każdym momencie można zmienić te ustawienia. Szczegóły w Polityce Prywatności. [Zamknij]