REKLAMA
Rozkwitające (rzutem na taśmę) ostatnie jaskrawe kwiaty ustępowały jaskrawym owocom i opadającym liściom, ale atrakcja astronomiczna ukradła im całe przedstawienie.
Wieczór poprzedzający zaćmienie był niezwykle widowiskowy - najpierw mieszanka różu, szarości i błękitu, potem zachód słońca jak z filmu grozy i wreszcie nocne ciemności. Główny aktor (nazwanie go "gwiazdą wieczoru" byłoby lekkim nieporozumieniem) wystąpił dopiero nad ranem i przez kilka godzin przykuwał uwagę tych, którzy zrezygnowali ze snu na rzecz fascynującego widowiska. Było warto!
Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.