Brak informacji i formalnych uzgodnień
Maszt został postawiony pod koniec sierpnia br., bez konsultacji ani z właścicielem lądowiska - Lasami Państwowymi, reprezentowanymi lokalnie przez Nadleśnictwo Ostrów Mazowiecka - ani z zarządzającym, czyli Targor Flight Club. Co więcej, przeszkoda nie jest zaznaczona na żadnych oficjalnych mapach lotniczych, co zwiększa ryzyko jej przeoczenia przez pilotów, szczególnie w przypadku słabych warunków atmosferycznych.
Maszt radiowy znajduje się przy stacji paliw Orlen w miejscowości Grądy (gm. Wąsewo), z kolei lądowisko - mimo bliskości z miejscowością - w Antoniewie (gm. Ostrów Mazowiecka).
Lasy Państwowe wystąpiły do Starostwa Powiatowego w Ostrowi Mazowieckiej z prośbą o informacje dotyczące pozwolenia budowlanego oraz parametrów masztu. Mimo upływu tygodnia nie otrzymały jednak odpowiedzi. W sprawę wkrótce planuje włączyć się również Targor Flight Club.
Zagrożenie niewidoczne na mapach
Sytuacja budzi szczególne obawy w kontekście operacji lotniczych związanych z gaszeniem pożarów. Lądowisko Grądy EPGY pełni bowiem funkcję bazy przeciwpożarowej, gdzie tankowane są samoloty PZL-M18 Dromader.
- Problem w tym, że aby coś oprotestować trzeba o tym wiedzieć. Właścicielem lądowiska są Lasy Państwowe, na tym terenie reprezentowane przez Nadleśnictwo Ostrów Mazowiecka. Nadleśnictwo nie zostało o maszcie poinformowane. Niektórzy może też nie pamiętają, że EPGY służy do tankowania Dromaderów latających do pożarów. Wiemy, że piloci Dromaderów to "chłopy z jajami", ale start samolotem z tylnym kółkiem (ci co latali wiedzą jaka jest widoczność do przodu z kabiny), z pełnym ładunkiem wody, w upalny dzień, prosto na taki masz... To będzie bohaterstwo czy samobójstwo?- komentuje Anna Kalbarczyk, dyrektorka Targor Flight Club.
Dodatkowy absurd polega na tym, że maszt nie figuruje jeszcze na mapach lotniczych. Piloci podchodzący od strony pasa 09 mogą więc zwyczajnie go nie zauważyć. A mówimy o maszynach, w których widoczność do przodu podczas startu i lądowania jest mocno ograniczona.
Problem systemowy w ochronie lądowisk
Sprawa z Grądów odsłania szerszy problem prawny. Nie jest incydentem, lecz symptomem. W Polsce jest ochrona prawna dla lotnisk, ale nadal nie ma ochrony dla lądowisk - nawet tych zarejestrowanych w oficjalnej ewidencji. Efekt? Obok miejsc, gdzie startują i lądują samoloty oraz helikoptery, można postawić wysokie konstrukcje praktycznie bez konsultacji.
Niestety, jak zauważają eksperci, podobnych przypadków w Polsce jest coraz więcej. Branżowy portal dlapilota.pl nazwał sytuację patologiczną i szkodliwą dla lotnictwa. Trudno się nie zgodzić. Jeśli bezpieczeństwo lotów w bazie przeciwpożarowej zależy od dobrej woli inwestora i urzędniczej uprzejmości, to mamy do czynienia z państwem, które samo sobie rzuca kłody - a w tym wypadku maszty - pod nogi.




Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.