
Wtedy materiał przeszedł bez echa. Rok później jego popularność wystrzeliła, podczas medialnej burzy o pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, które miały wspierać sektor hotelarski, gastronomiczny i cateringowy po pandemii - a w praktyce posłużyły m. in. do zakupu jachtów, wirtualnych strzelnic, solariów i innych budzących wątpliwości inwestycji.
Pecura od lat prowadzi firmę eDotacje, specjalizującą się w doradztwie i pozyskiwaniu funduszy unijnych. Jego firma pomogła przedsiębiorcy z Ostrowi Mazowieckiej - Markowi Pecurze, prywatnie ojcu radnego - w zdobyciu dofinansowania na zakup jachtów. Właśnie ta inwestycja stała się punktem zapalnym i sprowokowała lawinę komentarzy w mediach społecznościowych.
Lawina krytyki w sieci
O sprawie wypowiadali się prominentni politycy, głównie z Koalicji Obywatelskiej. - No proszę. Czyli jachty kupowali pisowcy - skomentował krótko poseł Roman Giertych. Z kolei senator i były prezes NIK, Krzysztof Kwiatkowski, zarzucił radnemu, że aktywnie promował takie projekty: - Kto pisał wnioski na... jachty z funduszy UE? Takie wnioski pisał i do tego zachęcał przedsiębiorców Paweł Pecura - radny PiS z Ostrowi Mazowieckiej (również asystent posła PiS). Zobaczcie jego filmiki w tej sprawie (drugi bardziej instruktażowy znajdziecie w komentarzu). Materiał dla tych, którzy chcą znać całą prawdę.
Wielu posłów KO, m. in. Piotr Borys, Iwona Krawczyk, Katarzyna Matusik-Lipiec czy Przemysław Witek, publikowało wpisy o podobnym tonie i napisane w bardzo podobnym stylu w mediach społecznościowych.
Odpowiedź Pecury: "Poczułem się wywołany do tablicy"
Dziś, 11 sierpnia 2025, Paweł Pecura opublikował na YouTube nagranie, w którym odniósł się do zarzutów. - Poczułem się wywołany do tablicy, dlatego odpowiadam. Od ponad 10 lat zajmuję się pozyskiwaniem funduszy unijnych, a teraz prowadzę firmę, która się tym zajmuje - powiedział na wstępie.
Radny tłumaczył, na czym polega proces pozyskiwania środków: - Żeby złożyć wniosek do Unii Europejskiej, to trzeba stworzyć mnóstwo dokumentów i po prostu przedsiębiorcy zlecają nam opracowywanie tych wniosków. Dostosowujemy ich pomysły do programów. I właśnie KPO, czyli Krajowy Plan Odbudowy i program dotyczący dywersyfikacji działalności firm z obszaru HoReCa.
- Wszyscy pamiętamy, jak podczas pandemii hotele czy restauracje były pozamykane. Ja sam czuję duży sentyment do firm z tego obszaru, bo moi rodzice prowadzą od wielu, wielu, wielu lat firmę, firmę cateringową i wiem jak było u nich podczas pandemii, jak bardzo spadły im obroty. I kiedy pojawił się pomysł na to, że z Krajowego Planu Odbudowy będą wspierane firmy z tego obszaru, to moi rodzice patrzyli na ten program z nadzieją. I kiedy finalnie pojawił się regulamin - po kilku latach od pandemii, ale pojawił się regulamin - oni liczyli na to, że będą mogli wdrożyć nowe maszyny i urządzenia do ich firmy cateringowej. Ale pojawił się program i on mówił o dywersyfikacji, a dywersyfikacja była rozumiana w ten sposób, że trzeba robić coś nowego, niż robiło się do tej pory - tłumaczył, odwołując się do osobistych doświadczeń.
Jak wyjaśnił, regulamin programu wymagał dywersyfikacji działalności, czyli po prostu rozpoczęcia czegoś nowego. Jeden z klientów - restaurator - zdecydował się na czarter jachtów na Mazurach, korzystając z faktu, że PARP dopuścił taką możliwość. Pomysł powtórzyła także firma ojca radnego.
"Niech będą kontrole, ale nie rujnujmy przedsiębiorców"
Pecura odniósł się również do zapowiedzi władz dotyczących kontroli projektów. - Do przestrzeni publicznej podawane są informacje dotyczące tego, na co środki z KPO zostały wydatkowane - bardzo dobrze, bo społeczeństwo powinno wiedzieć na co pieniądze publiczne są wydawane! - stwierdził miejski radny.
Podkreślił, że wstrzymanie środków może zaszkodzić firmom. - Ale jednocześnie są zapowiedzi władz, że będą kontrole i będą wstrzymywane wypłaty dla tych przedsiębiorców. Jeśli taki jacht "stoi pod kocem" i czeka na to, żeby można go było za jakiś czas sprzedać, to bardzo dobrze, niech takie projekty będą kontrolowane i ci, którzy tak robią, ponoszą odpowiedzialność. Ale jeśli takie jachty rzeczywiście zostały kupione, pływają i klienci je wypożyczają, podpisują umowy, są wystawiane faktury, to ta działalność jest wykonywana w takim zakresie, w jakim ten wnioskodawca zobowiązał się realizować projekt. Wstrzymanie w tej chwili pieniędzy dla przedsiębiorców spowoduje to, że oni mogą stracić płynność finansową, a środki z programu HoReCa nie tyle pomogą tym przedsiębiorcom, co spowodują, że ich biznesy zostaną zrujnowane - uważa Paweł Pecura.
Jednocześnie sprzeciwił się obarczaniu winą przedsiębiorców za zasady programu, bo nie oni wymyślili jego zasady. - Nawiąże jeszcze do postów kilku polityków z Koalicji Obywatelskiej. No szanowni państwo, weźcie odpowiedzialność za podległe państwu instytucje, za ministerstwo, za Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości, bo czy naprawdę myślicie, że ktoś uwierzy, że to radny z Ostrowi Mazowieckiej miał tak wielki wpływ na wydatkowanie środków z programu HoReCa? Że to ten radny ustanawiał regulamin, zasady, kryteria i to co można sfinansować z tego programu, a nie te podległe państwu instytucje? - apelował i pytał Pecura.
Szeroki kontekst i dalsze pytania
Choć kontrowersyjne wydatki w programie HoReCa stanowią aż 1,2 mld zł, to kwota stanowi tylko 0,5% całego KPO. Sprawa jachtów stała się symbolem szerszego problemu - projektowania programów pomocowych w sposób, który pozwala finansować przedsięwzięcia dalekie od pierwotnych założeń. Niezależnie od politycznych barw, pytanie pozostaje to samo: kto odpowiada za regulaminy, które tworzą takie "furtki"?
Z drugiej strony, czy gdyby nie przynależność Pecury do partii politycznej, która obecnie jest największym ugrupowaniem opozycyjnym i niedawno rządziła, to jego osoba byłaby tak szeroko komentowana? Skoro radny prowadzi przedsiębiorstwo, które pomaga w pozyskiwaniu dotacji, to jedyne o czym cała sprawa świadczy, to fakt, że Paweł Pecura swoją pracę wykonuje sumiennie i potrafi pisać dobre wnioski, które przynoszą korzyści jego klientom. W takim razie, firma eDotacje dostała darmową reklamę w całej Polsce.
Nie pierwszy raz w centrum uwagi
Nie jest to pierwszy raz, gdy przy nazwisku Pawła Pecury pojawiają się kontrowersje. Kilka miesięcy temu podczas sesji rady miasta ujawniono, że firma, w której Pecura jest członkiem zarządu, podpisała umowę z miejską spółką Zakład Gospodarki Komunalnej. Choć mogło to być niezgodne z prawem, radny zachował mandat, ponieważ umowa została zawarta w poprzedniej kadencji.
Prywatnie Paweł Pecura jest synem Marka Pecury, asystentem społecznym posła PiS Marcina Grabowskiego i prowadzi jego biuro poselskie w Ostrowi Mazowieckiej.




Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.