Samo pytanie stanowiło oś całego wykładu i zarazem ostrzeżenie.
Technologia przyspiesza, cywilizacja zwalnia
Już we wstępie prelegent zaznaczył, że jego słowa są wypowiedziami naukowca, nie doradcy instytucji państwowej. Gest miał podkreślić wagę problemu: rozmowa o wpływie cyfrowej rewolucji na ludzkość wymaga pełnej swobody myślenia, nie politycznych sztandarów i informacyjnych baniek.
Profesor odrzucił dominujący w przestrzeni publicznej i korporacyjnym marketingu entuzjazm wobec SI. Podkreślał, że mamy do czynienia z postępem technologicznym, ale niekoniecznie cywilizacyjnym. Jego zdaniem współczesny świat ulega deformacji nie z powodu samej technologii, lecz dlatego, iż bezkrytycznie pozwala jej rządzić swoim życiem, uwagą i relacjami społecznymi.
Zybertowicz wskazał takie źródła oddziaływania SI na świat, jak: upowszechnienie dużych modeli językowych (narzędzi takich jak ChatGPT, DeepSeek czy PLLuM), wszechobecność smartfonów, czy algorytmy mediów społecznościowych, działające w tle i sterujące przepływem informacji.
Algorytmy i debata, czyli sensacja wypiera prawdę
Zdaniem profesora algorytmy platform społecznościowych tworzą świat informacji, który nie jest przestrzenią wymiany myśli, lecz polem walki o uwagę. Treści sensacyjne, emocjonalne, skandaliczne - choć często fałszywe - są premiowane, bo lepiej "klikają". Tymczasem materiały rzetelne, pogłębione, wymagające refleksji rozpływają się w cyfrowym szumie.
W efekcie dezinformacja rozprzestrzenia się szybciej niż prawda, a autorytety tracą na znaczeniu. Skutkiem tego debata polityczna staje się areną konfliktów, a nie rozmowy, z kolei społeczeństwo zanika w tysiącach baniek informacyjnych, które nie potrafią się porozumieć.
Przywołując doświadczenia polityczne, profesor zauważył, że współczesna komunikacja publiczna ulega hiperfragmentacji. Już nie ma jednej wspólnej sfery debaty, jest natomiast wielogłosowy chaos, którym łatwo manipulować.
Pokolenie, które traci zdolność skupienia
Ważną częścią wykładu była analiza wpływu technologii na dzieci i młodzież. Wykorzystując zdjęcia i anegdoty, profesor poprosił uczestników o obserwację pozornie prostej sceny: grupa dzieci siedzi razem, każde pochylone nad smartfonem. "Co one robią?" - pytał.
Padały różne odpowiedzi: "komunikują się", "piszą", "odrabiają lekcje". Żadna nie była prawidłowa.
Zybertowicz sugerował zupełnie inną interpretację - może to już nie są ludzie, tylko cyborgi? Nie w sensie fizycznego wszczepienia technologii, lecz w znaczeniu głęboko przeprogramowanych umysłów. Dzieci, pochłonięte przez cyfrowe bodźce, stają się marionetkami ukrytych algorytmów, których istnienia nawet nie dostrzegają.
Według profesora dzieci tracą zdolność długotrwałego skupienia, przestają umieć czytać ze zrozumieniem i analizować, nie potrafią zamyślić się, czyli nawiązać kontaktu z własną podświadomością - miejscem najgłębszych potrzeb i lęków - ulegają presji sztucznie wymuszonego pośpiechu. Wszystko to prowadzi do przejmowania stylu myślenia i wartości nie od rodziców czy szkoły, lecz od globalnych aplikacji, zanurzając się w oceanie dezinformacji.
Współcześni rodzice, jak podkreślał, przegrywają z atrakcyjnością smartfona. To nie jest kwestia wychowania, lecz neurobiologii: aplikacje projektowane są tak, by były bardziej stymulujące niż realna rozmowa.
Prelegent zaznaczył, że w niektórych krajach rodzice zaczynają łączyć siły i tworzyć swoiste koalicje, aby żadne dziecko do 13. roku życia nie miało smartfona. Takie działania świadczą, że problem przekroczył możliwości jednostek.
Nasz cyfrowy sobowtór
W dalszej części wykładu profesor przedstawił mechanizm działania cyfrowej gospodarki. Każdy użytkownik Internetu - nawet ten, który nie ma e-maila - posiada swój "cyfrowy odpowiednik", tworzony na podstawie: czasu oglądania treści, kliknięć, sposobu poruszania smartfonem czy zatrzymania się przy określonych zdjęciach.
Dane, zwane behawioralnymi, umożliwiają firmom technologicznym precyzyjne przewidywanie naszych wyborów i sterowanie uwagą tak, abyśmy spędzali przed ekranem jeszcze więcej czasu. Profesor określił to jako współczesny wymiar "kapitalizmu inwigilacji". O wszystkim jest mowa w regulaminach, ale - jak zaznaczył - kto je czyta, zanim zaakceptuje?
Według danych, które przytoczył, setki tysięcy młodych ludzi w Polsce i miliony na świecie tworzą gigantyczne fortuny firm technologicznych, najczęściej nieświadomie i na koszt rodziców lub państwowych świadczeń.
Izolacja, polaryzacja, utrata wspólnoty
W opinii prof. Zybertowicza skutki cyfrowej rewolucji są znacznie głębsze, niż zazwyczaj dostrzegamy. Dzieci coraz rzadziej bawią się ze sobą, a szkolne przerwy, które kiedyś wypełniały śmiech i bieganina, dziś często przebiegają w ciszy przerywanej jedynie stukaniem w ekrany. W rodzinach więzi słabną, bo rodzic - choćby najbardziej troskliwy - nie jest w stanie konkurować z atrakcyjnością algorytmicznie dobieranych treści. Młode pokolenie przestaje czerpać z lokalnej tradycji, zanurzając się w globalnych subkulturach kształtowanych przez komercyjne platformy. To, jak definiuje siebie i świat, w coraz mniejszym stopniu wynika z doświadczeń rodziny, szkoły czy wspólnoty, a w coraz większym z cyfrowych wzorców, które podpowiadają, jak wyglądać, jak myśleć i kogo podziwiać.
Przywołując badania amerykańskich naukowców oraz przykłady z Wielkiej Brytanii, Zybertowicz pokazał, jak smartfony przejęły kontrolę nie tylko nad wolnym czasem, lecz także nad wyobraźnią i emocjami społeczeństw.
Badania z ostatniej dekady wskazują na skokowy wzrost zaburzeń psychicznych, który rozpoczął się jeszcze przed pandemią i pozostaje silnie skorelowany z popularyzacją smartfonów. Jednocześnie życie społeczne staje się coraz bardziej pofragmentowane. Portale społecznościowe wytwarzają tysiące odrębnych baniek informacyjnych, w których ludzie funkcjonują jak w odizolowanych wyspach. W efekcie narasta polaryzacja, a możliwość porozumienia zanika - nie dlatego, że różnice światopoglądowe stały się większe, lecz dlatego, że algorytmy nieustannie podsycają emocje, promując treści skrajne i konfliktogenne, bo takie zapewniają dłuższe przyciągnięcie uwagi.
Czy tracimy zdolność myślenia?
Jednym z najpoważniejszych skutków tej rzeczywistości, o którym mówił prof. Zybertowicz, jest stopniowa utrata umiejętności samodzielnego myślenia. Coraz częściej decyzje podejmujemy nie na podstawie intuicji, wiedzy czy życiowego doświadczenia, lecz w oparciu o rekomendacje algorytmów. Sztuczna inteligencja oferuje gotowe odpowiedzi szybciej, niż jesteśmy w stanie je sformułować, przez co maleje nasza zdolność do refleksji, krytycznej analizy, kreatywnego łączenia faktów i zwykłego "zamyślenia się".
Profesor argumentował, że kiedy człowiek przestaje wsłuchiwać się w swoją podświadomość i nie daje sobie przestrzeni na wewnętrzną ciszę, traci zdolność rozwoju wewnętrznego, a z czasem także dojrzałość emocjonalną. Tymczasem to właśnie przestrzeń refleksji odróżnia człowieka od maszyny.
Jak odzyskać kontrolę nad przyszłością?
W podsumowaniu swojego wystąpienia prof. Zybertowicz wezwał do poważnej refleksji nad konsekwencjami technologicznego uzależnienia. Podkreślał, że choć rozwój SI jest imponujący, nie można zakładać, że automatycznie przyniesie on ludzkości dobro. W jego ocenie konieczne jest stworzenie warunków, w których dzieci nie będą wychowywały się wyłącznie w towarzystwie ekranów. Chodzi nie tylko o regulacje dotyczące używania smartfonów w szkołach, lecz także o solidarność rodziców, którzy wspólnie mogą przeciwstawić się presji rówieśniczej i komercyjnej. To nie pojedyncza rodzina, lecz cała wspólnota musi sformułować minimalne zasady ochrony dzieciństwa. W przeciwnym razie młode pokolenie będzie coraz bardziej uzależnione od aplikacji, które kierują ich decyzjami, emocjami i relacjami.
Otwarta pozostaje fundamentalna kwestia: czy technologie mają wspierać rozwój człowieka, czy raczej człowiek ma się dostosować do rytmu narzuconego przez technologie? Profesor zwrócił uwagę, iż potrzebujemy wypracować system edukacyjny i społeczny, który wzmocni odporność na manipulację oraz nauczy młodych ludzi, jak odróżniać informacje rzetelne od pozornych. Kultura, rozumiana jako przekaz wartości, tradycji i wspólnego doświadczenia, powinna stać się główną siłą chroniącą człowieka przed dezintegracją w cyfrowym świecie.
W Starej Elektrowni padło wiele trudnych pytań o to, jaką przyszłość chcemy tworzyć i czy człowiek ma jeszcze szansę odzyskać kontrolę nad technologią. W centrum refleksji znalazło się najważniejsze pytanie, które wybrzmiewało w tle całego wykładu: czy sztuczna inteligencja otworzy nam drzwi do lepszego świata, czy raczej pozwolimy, by przejęła stery nad naszym życiem, zanim zorientujemy się, że oddaliśmy jej coś, czego nie da się odzyskać - naszą wolność myślenia i zdolność bycia razem?
Spotkanie odbyło się w czwartek, 20 listopada 2025.






Komentarze
Komentarze publikowane pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii.